Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

HISTORIA

Czcionka:

Na straż mazurską można zawsze liczyć

            To już trzecie pokolenie strażaków w Mazurach kontynuuje służbę społeczności lokalnej.

           Zagrożenie przeciwpożarowe w czasach minionych było bardzo duże. Zabudowa drewniana, często kryta słomą. Potrzebni byli młodzi ludzie, sprawni do walki z żywiołem, jakim były pożary. W okresie powstawania parafii Straż czynnie włączyła się w budowę plebani i kościoła. Był to jeden z filarów pomocnych proboszczowi. Z chwilą powstania parafii Straż mazurska pełni również wartę przy Grobie Pańskim. Pamiętam młode lata, kiedy chcąc dorównać naszym ojcom próbowaliśmy  swoich sił - stać przy Bożym Grobie. Był to sprawdzian wytrzymałości a jednocześnie duma, pokazania się młodym dziewczynom, że jest się już mężczyzną, Mundury ojców trochę przyduże, hełmy za ciężkie, a jednak przez te 30 minut pełniliśmy wartę.

         Straż mazurska, jak i cała miejscowość zmieniają się, ale jedno jest niezmienne: zawsze można liczyć na mazurskich strażaków. Oprócz działań statutowych, czyli niesienia pomocy w zagrożeniach pożarowych, powodziowych, wypadkach, itp., widzimy działania Straży w pracach społecznych, a to na potrzeby szkoły, parafii, sołectwa, czy rozbudowy własnego zaplecza socjalnego.

            Należy też wspomnieć o pięknych tradycjach Naszej Straży Grobowej. Od dwóch lat są z nami Strażacy z Korczowisk. Jej uczestnictwo w obchodach Wielkiego Tygodnia oraz mszy rezurekcyjnej, a po mszy prezentacja musztry ludziom się bardzo podoba. Mazurska Straż Grobowa uczestniczy w przeglądach wojewódzkich i ogólnopolskich. Młodzi chłopcy ćwiczą z zapałem, aby się dobrze zaprezentować.

         Niech ten skromny jubileusz 90-lecia będzie okazją, by przypomnieć piękne karty z przeszłości Naszej Straży, jak również pokazać w jaki sposób kontynuujemy tradycje naszych poprzedników. Myślę, że nasza wieś może być dumna ze swoich strażaków. W dniu tak pięknego jubileuszu życzę Im by linia obrana przez naszych ojców była kontynuowana.

         Szczęść Boże Strażakom i wszystkim związanym z OSP w Mazurach.

 

sołtys wsi Mazury

Jan Adamczyk

 

W służbie bliźniemu

          Data powstania Ochotniczej Straży Pożarnej we wsi Mazury została ustalona w oparciu o informacje uzyskane od najstarszych strażaków i innych mieszkańców wsi (Relacje Mazurzan, w zbiorach autora), oraz informacje zawarte w aktach byłej Gminy Mazury (Księga Uchwał Rady Gminnej w Mazurach 1903-1923, Dziennik Kasowy Gminy Mazury 1923-1928). Nie zachowały się bowiem żadne dokumenty dotyczące założenia straży, jak też pierwszych kilkudziesięciu lat jej działalności. Miejscowa OSP, podobnie jak inne jednostki w powiecie kolbuszowskim niestety nie gromadziła żadnych dokumentów, nie prowadziła też kroniki strażackiej. Dokumenty Komendy Powiatowej Straży Pożarnych znajdujące się w Archiwum Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej, obejmują dopiero okres 1952 - 1973 (AH MKL w Kolb. teka OSP Mazury 1952 –1960, sygn. 183, oraz teka OSP Mazury 1961 - 1973, sygn. 184). Wyjątek stanowi tu Arkusz Ewidencyjny straży wypełniony w 1947 roku przez ówczesnego naczelnika Franciszka Olszowego i z tego samego roku ankiety personalne strażaków, oraz lista zweryfikowanych przez MO i PPR członków OSP w 1949 r. Tenże Arkusz Ewidencyjny, jako rok założenia Straży Pożarnej w Mazurach podaje rok - 1923. Zwarzywszy na fakt, iż w czasie wypełnienia owego arkusza żyła jeszcze większość strażaków - założycieli, to wymieniona data o ile nie jest prawdziwa, to na pewno zbliżona do prawdziwej. Niewiarygodna jest data powstania OSP w 1928 roku. Podawany w wielu sprawozdaniach rocznych przez naczelnika Marcina Chorzępę rok 1928 odnosi się zapewne do zakywizowania jednostki przez Wojciecha Sikorę, który w tymże roku został wybrany na naczelnika. Nie należy także dawać wiary pojawiającym się niekiedy różnym insynuacjom, jakoby mazurska Straż Pożarna powstała przed I wojną światową, przy Kółku Rolniczym. Nie potwierdzają tego żadne źródła archiwalne, prasowe, i inne, oraz żyjący w tamtym czasie mieszkańcy wioski.

Taki był początek

          Z informacji uzyskanych od najstarszych Mazurzan, podczas kilkuletnich badań dwóch wielkich pożarach wsi, w czasie których spłonęło łącznie ponad 30 gospodarstw, między innymi zagrody ówczesnego wójta Gminy Mazury Józefa Sondeja i kilku radnych gminnych. Okres wojny nie sprzyjał jednak tworzeniu organizacji. Na przeszkodzie stanął brak odpowiednich ludzi, brak funduszy na zakup sprzętu i brak stabilizacji w państwie. Z chwilą zakończenia wojny i powrotem młodych zdolnych mężczyzn – żołnierzy, do swych domów nastąpiło znaczne ożywienie społeczno - gospodarcze i kulturalne wsi. Reaktywowane zostało założone w 1912 roku Kółko Rolnicze. Odmłodzony został samorząd. Powrócił temat straży i ochrony przeciwpożarowej.

Stodoła w Mazurach, zbudowana w XIX w. z drewna i słomy.

Łatwo sobie wyobrazić, jak wielkie zagrożenie stanowił pożar takiego budynku dla gęstej zabudowy ówczesnej wsi.

          Z inicjatywą utworzenia Straży Pożarnej wystąpiła miejscowa Rada Gminna. Na niej też ustawowo spoczywał obowiązek zapewnienia mieszkańcom maksimum bezpieczeństwa pożarowego. Nowy wójt Jan Dec na posiedzeniu Rady Gminnej w dniu 25 maja 1919 roku - jak podaje wspomniana Księga Uchwał - przedkłada wniosek w sprawie zakupu sikawki ogniowej czterokołowej - najlepszego sprzętu jakim w owym czasie dysponowały straże wiejskie. Fundusze na ten cel miały być pozyskane ze sprzedaży drzewa na Pastwisku gminnym tzw. “Wygonie”. Wniosek - “jednogłośnie uchwalono i podpisano” . W niespełna miesiąc później, już w formie uchwały został zatwierdzony przez Wydział Powiatowy w Kolbuszowej (Księga Protokołów Rady Powiatowej i Wydziału Powiatowego w Kolbuszowej 1915 - 1928, AH MKL Kolb, sygn. 5). Sikawki jednak z niewiadomego powodu nie zakupiono.

          Tworzeniem straży ogniowej zajmowali się kolejni wójtowie i reprezentacje  gminne. Na posiedzeniu Rady w dniu 1 sierpnia 1921 r. wójt Józef Stój stwierdza, iż - “tutejsza gmina dotychczas nie posiada żadnej sikawki pożarnej, a więc ze względu, że budynki tut. gm. są za gęsto zabudowane i kryte słomą, tak w czasie obecnie panującej posuchy może łatwo wybuchnąć pożar przez nieostrożność mieszkańców i cała wioska może ulec nieszczęściu pożarnemu, gdyż bez sikawki pożarnej nie ma żadnego przystępu do ratowania mienia całego ogółu”. Dalej stwierdza, że “gmina tutejsza powinna natychmiast zakupić sikawkę pożarową i umieścić ją w środku wioski Mazury”. Rada Gminna wniosek wójta uchwala jednogłośnie i równocześnie deleguje do zakupienia tej sikawki ówczesnego podwójciego Józefa Bełzę i pisarza Jakuba Suskiego. Niestety również i tym razem mimo podjętych starań dość długo nie napotkano w sprzedaży odpowiedniej sikawki.

Sikawka strażacka wahadłowa, konna, zakupiona przez Gminę Mazury w 1924 r. W tamtym czasie był to najnowocześniejszy i najskuteczniejszy sprzęt strażaków do walki z pożarem

          Sprawy ochrony przeciwpożarowej nabierają coraz większego rozmachu. Niebawem, bo już w 1922 roku grupa kilku działaczy samorządowych na czele z podwójcim Józefem Bełzą, wójtem Józefem Stojem i późniejszym pisarzem Janem Decem rozpoczyna tworzenie przy Radzie Gminnej jednostki podległej - Straży Pożarnej. Momentem przełomowym w tworzeniu straży było zakupienie upragnionej sikawki. “W 1924 roku ktoś dał wiadomość - wspomina Jan Zimny (Relacja w zbiorach autora) - że widział we Lwowie na wystawie ładną sikawkę. Wójt Bełza i Marcin Pikor pojechali i kupili ją”. Z wymienionego powyżej Dziennika Kasowe- go dowiadujemy się, iż za sikawkę ogniową czterokołową, firmy “Krakus”, z wężami gmina zapłaciła w dniu 9 lutego 1924 roku 2 119 000 000 mk.p. (słownie: dwa miliardy sto dziewiętnaście milionów marek polskich). “Przywieźli do Mazurów, tu dokładnie obejrzeli i okazało się - wspomina dalej Zimny - że była to sikawka stara lecz ładnie odrestaurowana i wystawiona na sprzedaż, ale zdolna była do użytku". W lecie tego roku gmina postawiła drewnianą remizę, tzw. “szopę pożarną” na nowo zakupioną sikawkę i podstawowy sprzęt strażacki. Już wkrótce, bo 28 października przeszła chrzest bojowy. Mazurscy strażacy po raz pierwszy gasili nią trzy płonące zagrody w dzielnicy Sołtyse.

          Tworzenie jednostki OSP w gminie Mazury zakończono ostatecznie na początku 1925 roku. Wtedy bowiem nastąpiło jej wyodrębnienie z Urzędu Gminnego i pełne usamodzielnienie. Po wstąpieniu do straży sporej grupy młodych “chłopów wojskowych" z działającego we wsi Koła Ludowego, weteranów dwóch ostatnich wojen, wybrany został pierwszy statutowy Zarząd. Na jego czele stanął prezes Kornel Manastyrski - kierownik miejscowej szkoły. Naczelnikiem został Marcin Pikor - “pochodził z Nienadówki, tam była straż i on się w tym trochę orientował”. Zastępcą naczelnika został Józef Bełza - wójt gminy Mazury, współzałożyciel straży, dotychczas p.o. naczelnik, sekretarzem Jan Zimny, skarbnikiem Jakub Bal, członkiem zarządu Marcin Sondej. Zapisy w cytowanym już Dzienniku Kasowym, świadczą- ce iż “Dnia 17 XI 1925r. wysłano Związkowi Straży Pożarnej we Lwowie na cele oświatowe i kursa pożarnicze na zlecenie Starostwa i Wydziału Pow. na podstawie uchwały Rady Gm. - 15 zł.”, oraz “Dnia 31 XII 1925 r. zapłacono kowalowi Józefowi Zimnemu za zrobienie 8 osęków dla straży pożarnej - 20 zł.” dowodzą ostatecznie o istnieniu i działalności zorganizowanej jednostki OSP w miejscowości Mazury.

 

W drugiej Rzeczypospolitej

          OSP w Mazurach od początku swego istnienia była organizacją elitarną. Tworzyli ją ludzie szanowani, kulturalni, przodujący w rolnictwie i działalności społeczno - kulturalnej. Nie było tam miejsca dla szumowin, różnego rodzaju złodziei, czy pijaków. Starsi jej członkowie to przeważnie działacze samorządowi, radni, członkowie Zwierzchności Gminnej, działacze Kółka Rolniczego. Młodsi strażacy, wywodzący się głównie z Koła Ludowego, to również działacze społeczni i kulturalni znani głównie z modnej w tym okresie działalności teatralnej.

          Po zakupieniu sikawki, postawieniu remizy i zakończeniu formalności organizacyjnych, kolejną ważna sprawą było umundurowanie. Mimo starań nie udało się zakupić gotowych mundurów. Ostatecznie miejscowi krawcy (Zimny i Sondej) za pieniądze przekazane przez Gminę zakupili odpowiedni materiał i uszyli 18 mun- durów strażackich. Środki na utrzymanie OSP pochodziły z budżetu gminy. Zdarza- ło się jednak, ze wspierana była przez takie instytucje jak np. Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych, który w 1930 roku przekazał jej 24 m węża tłocznego. Zwierzchność Gminna wpłacała również po 15 złotych na prenumeratę Przeglądu Pożarniczego “Związek”.

Ochotnicza Straż Pożarna w Mazurach około 1930 roku.

Pierwszy od lewej siedzi naczelnik W. Sikora.W środku, w jasnym garniturze, krawacie, siedzi prezes K. Manastyrski.

          Zaktywizowanie działalności mazurskiej straży nastąpiło z chwilą wyboru na naczelnika Wojciecha Sikorę, około 1928 roku. Młody, bo zaledwie 26-letni strażak, działacz oddziału Związku Strzeleckiego, ambitny i energiczny okazał się dobrym organizatorem, wzorowym naczelnikiem. Wojciech Sikora poświecił się działalności strażackiej całkowicie. Żył strażą i dla straży. Wkrótce dzięki niemu jednostka stała się znana i ceniona w całym kolbuszowskim powiecie. Jak wspomina Józef Warchoł z Kolbuszowej - “przed wojną mazurska straż była na pokaz w powiecie. Była to bardzo aktywna straż pożarna. Szczególnie aktywny był naczelnik Wojtek Sikora. Pracę, dom zaniedbywał, a strażą się interesował. Jemu należy zawdzięczać, ze ta straż była tak aktywna, rozbudowana i dobrze zorganizowana”. Dla mieszkańców wsi urządzane były co pewien czas pokazy zdolności bojowej. Jednostka brała udział w każdych zawodach rejonowych i między rejonowych urządzanych w Raniżowie, Sokołowie i Kolbuszowej. Zdobywała dobre miejsca a wraz z tym różne nagrody. Najcenniejszą nagrodą, jaką mazurska OSP w tym czasie zdobyła był ufundowany przez władze powiatowe beczkowóz dwukołowy o pojemności 200 litrów.

          Głównym celem mazurskiej straży - jej obowiązkiem statutowym - była walka z żywiołem, niesienie pomocy bliźniemu i szeroko pojęta służba społeczeństwu. Z tych obowiązków strażacy wywiązywali się bardzo sumiennie. - “Jak trafił po- żar, to zakładali konie, jechali i gasili. Wtedy to było bardzo dużo” - wspomina Jan Zimny przedwojenny sekretarz. Sikawka wahadłowa z umieszczonym na skrzyni napisem “Gmina Mazury” gasiła każdy pożar. Znana była daleko poza Mazurami. 

        Z chwilą ukończenia rozbudowy miejscowej kaplicy i urządzania w niej na okres Wielkanocy skromnego Grobu Pańskiego strażacy w galowych mundurach, z toporkami i złotymi hełmami na głowach pełnili honorowe warty. Zaprowadzony w 1927 roku zwyczaj przeszedł do tradycji i zachował się do dnia dzisiejsze- go. Chociaż Mazurska OSP była organizacją apolityczną, to jednak uczestniczyła aktywnie w życiu społeczno - politycznym wsi i regionu. Brała udział w uroczystościach zarówno kościelnych, jak i świeckich. Uczestniczyła w wielu imprezach patriotycznych, m.in. w uroczystości odsłonięcia pomnika ku czci żołnierza WP St. Serafina poległego na granicy litewskiej, która odbyła się w lipcu 1938 roku w Dzikowcu oraz uroczystości przekazania Wojsku Polskiemu ufundowanych przez społeczeństwo karabinów maszynowych, w 1939 roku w Kolbuszowej. Pod koniec lat 30-tych mazurska straż, jak na jednostkę wiejską była wyposażona dość dobrze. Dysponowała sikawką wahadłową czterokołową, beczkowozem, sikawkami ręcznymi drewnianymi o pojemności 1 litra (2 szt.), wiadrami (2 szt.), drabinami (2 szt.), łopatą, kilofem, osękiem oraz hełmami (5 szt.) i pasami parcianymi z toporkami (10 szt.). Większość strażaków posiadała pełne umundurowanie.    

Naczelnik Wojciech Sikora

               Bardzo smutnym wydarzeniem w życiu jednostki była śmierć naczelnika Wojciecha Sikory, która nastąpiła w dniu 22 marca 1939 r. Zmarły na skutek długiej, nie- uleczalnej choroby, naczelnik wycisnął łzy na twarzach wielu twardych strażaków. Wkrótce po uroczystym po- grzebie z udziałem samego kolbuszowskiego starosty
i wielu innych dostojników, obowiązki naczelnika powierzono jego bratu Janowi Sikorze, a następnie Jakubowi Balowi, dotychczasowemu sekretarzowi. Po około dwóch miesiącach na walnym zebraniu strażacy wybrali na naczelnika Franciszka Brzuszka. Gdy nowy naczelnik rozpoczynał urzędowanie w kraju ogłoszono mobilizację. Wielu strażaków zmieniło jednostkę strażacką na jednostkę wojskową, by bronić swoich zagród przed innym, dużo groźniejszym wrogiem.

 

Pod okupacją hitlerowską

          Nazajutrz po przemarszu przez Mazury i zajęciu okolicznych terenów przez wojska niemieckie, zaczął obowiązywać zakaz działalności wszystkich organizacji społecznych. Dotyczył on również OSP. Po wprowadzeniu przez okupantów zakazu mielenia w żarnach, remiza zamieniona została na tymczasowy magazyn zarekwirowanych kamieni od likwidowanych żaren. Na początku 1940 roku Niemcy wznowili działalność straży pożarnej, ograniczając ją wyłącznie do akcji gaśniczych.

          Sytuacja uległa zasadniczej zmianie w 1941 roku, gdy niemieckie władze wojsko- we utworzyły w Mazurach Nadleśnictwo “Luftwaffen Forstamt Górno - Süd in Mazury”. Zarządzający nim forstmeister Dobernicker doceniał straż pożarną. Dowodem tego było rozebranie przez robotników Forstamtu starej remizy, tzw. “szopy pożarnej" (stojącej w miejscu obecnego przystanku PKS) i postawienie nowej, większej, lepszej, na placu Jana Matuły (obecnie Bronisławy Szot). Zdaniem ówczesnego naczelnika Marcina Chorzępy - “straż to on nawet powarzał. Tam palił a tu budował. Tu na wy- gonie taka remiza była, taka szopa z desek. Jak budowali drogę to ją rozebrali. Forstmeister wziął dwie furmanki i przywiózł nam z Pogorzałki taki budyneczek - jedna izba, powała, podłoga okno i do tego szopa. Mogła to być chałupa jakiegoś biednego chłopa. To zwalili na wprost Matuły i zestawili na północnej stronie drogi. Tam my wstawili sikawkę, beczkowóz, wszystkie sprzęty i tam stała parę lat.”

                      Około połowy 1941 roku Niemcy zaprowadzili na terenie wsi warty strażackie. Według relacji wspomnianego powyżej Józefa Warchoła - “jak miała się rozpocząć wojna niemiecko - radziecka, w ostatnich tygodniach przed uderzeniem Niemcy powołali straż do służby. Strażacy mazurscy umundurowani chodzili na dniu i w nocy po gościńcu, obserwowali czy gdzieś się nie pali. Stanowili pogotowie pożarowe, “wachy” tak zwane. Pełnili je przez około 2 miesiące”. W tym samym roku po rezygnacji Franciszka Brzuszka na naczelnika mazurskiej straży został wybrany Marcin Chorzępa – były kapral kompanii reprezentacyjnej Wojska Polskiego we Lwowie. Młody ambitny i energiczny strażak, obdarzony zdolnościami i pasją strażacką. Za pozwoleniem szefa Forstamtu herr Dobernickera, od Wielkanocy 1942 roku do końca okupacji Straż pełniła wartę w nowo zbudowanym i poświęconym kościele.

               W ostatnich latach okupacji spora grupa strażaków była zaangażowana w działalność partyzancką, wymierzoną przeciwko niemieckim okupantom. Walczyli w szeregach Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich i Armii Ludowej.

 

Pod okupacją stalinowską

        

                 Wkraczająca do Mazurów Armia Czerwona, zamiast oczekiwanej wolności i demokracji przyniosła kolejną okupację – stalinowską. Już pod koniec 1944 roku rozpoczęły się w Mazurach i okolicy prześladowania młodych i strych strażaków, którzy nie chcieli się podporządkować przywiezionej na sowieckich czołgach tzw. “władzy ludowej”. Kwaterujące dłuższy czas wojska sowieckie zarekwirowały i wskutek nieumiejętnego po- sługiwania się i niedbalstwa zniszczyły sprzęt mazurskiej OSP - sikawkę i beczkowóz. Według oceny naczelnika Chorzępy, po odejściu wojska - “sikawka była bezużyteczna. Węże zgniły, podwozie zgniło, tłoki zatarte, pozostałe urządzenia zepsute. Co było robić. Wzięli my tą sikawkę i dzięki Wojciechowi Adamczykowi - mistrzowi kowalskiemu, po długim i trudnym remoncie doprowadzili my do użytku”. Beczkowozu niestety nie dało się uratować.

Strażacy mazurscy Jakub Matuła i Józef Białas (syn Ewy), w 1946 r. obaj prześladowani przez UB za przynależność do AK   w okresie okupacji. Białas zmarł w 1947 r. od ran zadanych przez stalinowskich  oprawców.

                Około 1946 roku Marcin Chorzępa został usunięty z naczelnika. Jako bez- partyjny musiał ustąpić miejsca partyjnemu. Nowym naczelnikiem został mianowany przez władze Franciszek Olszowy W podobny sposób został prezesem mazurskiej OSP Józef Olszowy. To zapoczątkowało okres stagnacji, nieporozumień i konfliktów personalnych. Zarząd w owym czasie składał się z następujących osób: Prezes Józef Olszowy, naczelnik Franciszek Olszowy, zastępca naczelnika Stanisław Popek, sekretarz Marcin Chorzępa, skarbnik Franciszek Sondej, gospodarz Andrzej Majcher.

                Po przejęciu przez Gromadę Mazury od państwa części gruntów pożydowskich remiza strażacka, stojąca dotąd na ogrodzie Matuły, została przeniesiona na plac po Wolfie Fledlu. Postawiona obok drogi, nieopodal zbiornika wodnego, stała tam do czasu budowy Ośrodka Zdrowia w 1972 roku. Na szczególne podkreślenie zasługuje fakt, iż mimo otwartej walki z kościołem prowadzonej przez ówczesne władze państwowe, straż mazurska nie zaprzestała pełnienia wart przy Grobie Pańskim oraz uczestniczenia we Mszach św. w dniu swego patrona św. Floriana.

              Likwidacja przez stalinowską Radę Ministrów Związku OSP, spowodowała pewne zmiany w strukturze organizacyjnej. W 1951 roku dotychczasowy naczelnik został mianowany komendantem. Zastępcą komendanta do spraw kulturalno-oświatowych został nowy kierownik Szkoły Podstawowej Jan Jagodziński. Na zebraniach strażackich w tym okresie szczególną aktywnością odznaczała się sekretarz podstawowej organizacji partyjnej PZPR Agnieszka Ziemba. Istotna zmiana personalna w jednostce nastąpiła w 1954 roku, z chwilą powołania dotychczasowe- go komendanta na przewodniczącego Prezydium Gromadzkiej Rady Narodowej. Na nowego komendanta został wybrany Marcin Chorzępa. Od tej pory będzie już nieprzerwanie szefował straży mazurskiej, aż do 1986 roku.

Prymicje ks. Stanisława Bełzy.

Obok prymicjanta widoczny ks. St. Bąk oraz mazurscy strażacy w mundurach.

 

W Polsce Ludowej

 

          Z chwilą upadku systemu stalinowskiego w jednostkę Straży wstąpił nowy duch. Ludzi skompromitowanych odsunięto od władzy. Na zebraniu walnym w dniu 16 stycznia 1958 roku wybrano nowy Zarząd: Prezesem został Jan Jagodziński, naczelnikiem Marcin Chorzępa, zastępcą naczelnika Władysław Sondej, sekretarzem Jan Dul, skarbnikiem Franciszek Ożóg, gospodarzem Józef Sondej, członkami Za- rządu Jan Zapasek, Adam Potański i Andrzej Sondej. Taki skład Zarządu z niewielkimi zmianami utrzymał się do lat siedemdziesiątych.

          W dalszym ciągu podstawowym sprzętem gaśniczym była sikawka czterokołowa wahadłowa. - “Marzeniem moim i moich strażaków - wspomina naczelnik Chorzępa - było zdobyć motopompę. Czekali my kilka lat, aż pewnego razu wstąpiłem do Komendy Powiatowej i zobaczyłem pięć sztuk motopomp M-200. Były to cuda. Zameldowałem się komendantowi Bieleniowi i powiedziałem, że jedna motopompa moja. - Już żem rozdysponował, tu, tu, ... - Panie komendancie, ja nie zejdę z tej góry dokąd nie będę miał motopompy. I siedziałem dwie godziny. Wreszcie widzi, że nie ustępuję od drzwi, przychodzi i gada - jedź. Jutro rano przyjeżdżać po motopompę. Z radości myślałem, że z tego piętra wyskoczę”. Po otrzymaniu w dniu 8 lutego 1958 roku motopompyy M-200 “Leopolia" sikawka została wypożyczona nowo założonej przez mazurskich strażaków jednostce OSP w Korczowiskach. W 1965 roku straż otrzymała znacznie cięższą motopompę M-800 “Polonia”, oraz wóz na kołach ogumionych do przewozu sprzętu i ludzi.

       

Strażacy mazurscy na tle cegły, zgromadzonej na budowę nowej remizy. Pierwszy od lewej naczelnik  Marcin Chorzępa.

Uroczystość otwarcia Domu Strażaka. Na trybunie honorowej naczelnik M. Chorzępa przedstawia historię budowy. Przy poczcie sztandarowym ZSL widoczni działacze A. Szeliga i Fr. Sudoł.

           Sukcesem mazurskiej OSP i osobistym naczelnika Chorzępy było utworzenie Drużyny Żeńskiej. Młode odważne dziewczęta, pod dowództwem Genowefy Makusak osiągnęły dużą sprawność bojową, skoro na IV - tych Powiatowych Zawodach Pożarniczych, które odbyły się w 1967 r. w Kolbuszowej zajęły trzecie miejsce. W dwa lata później na podobnych zawodach w Kolbuszowej zajęły drugie miejsce. Podobnie wysoki poziom prezentowała sekcja męska, która w 1967 roku podczas tych samych zawodów zajęła pierwsze miejsce. Nie były to pierwsze i ostatnie  zawody sekcji męskiej i żeńskiej mazurskiej OSP, na których zdobywały czołowe miejsca.

          Dla tak rozbudzonej jednostki straży pożarnej dotychczasowa, mała drewniana remiza już nie wystarczała. Dzięki zgraniu jednostki i władz gromadzkich nową murowaną remizę wybudowano w ekspresowym tempie. Uroczyste otwarcie nastąpiło 18 maja 1975 roku, podczas uroczystości powiatowych Święta Ludowego. Wstęgę przecinał honorowy gość - prezes WK ZSL w Rzeszowie, wicewojewoda Franciszek Dąbal. Wśród wielu atrakcji były m.in. pokazy - skoki spadochronowe i modeli latających samolotów. Do olbrzymiego garażu nowej remizy nie pasował już wóz konny, choćby najpiękniejszy. Po kilkuletnich staraniach ok. 1978 roku straż otrzymała samochód strażacki “Żuk” A-15 oraz wózek na węże W-w 200, użytkowane dotychczas przez jednostkę w Woli Raniżowskiej. Na dachu remizy zamontowano elektryczną syrenę alarmową.

Reprezentacja mazurskiej OSP przed zawodami powiatowymi.

Od lewej: Józef Wielgosz, Roman Kołodziej, Kazimierz Sondej, Józef Sikora, Michał Ol- szowy, Stanisław Popek, Edward Sito, Franciszek Partyka, Marcin Chorzępa.

              W połowie lat 70-tych w skład Zarządu wchodziły następujące osoby: Prezes Franciszek Sondej, naczelnik Marcin Chorzępa, zastępca naczelnika Władysław Sondej, skarbnik Franciszek Partyka, sekretarz Genowefa Makusak, gospodarz Józef Sikora. Po rezygnacji Franciszka Sondeja, w 1984 roku na prezesa został wybrany Józef Fila. W 1986 roku po 50 latach służby strażackiej z naczelnika zrezygnował Marcin Chorzępa. Na jego miejsce wybrany został dotychczasowy, długoletni zastępca ceniony mechanik motopomp - Władysław Sondej. Po rezygnacji w 1988r. nowym naczelnikiem został Henryk Bembenek, a po jego tragicznej śmierci, w 1990 r. Jan Mikołajczyk.

Używany obecnie przez OSP w Korczowiskach samochód strażacki „Żuk”.

Takiego samego „Żuka” używali mazurscy strażacy do lat 90 – tych.

          OSP w Mazurach była organizacją zdyscyplinowaną, solidarną, życzliwą, za- wsze apolityczną. Mogła na niej polegać Szkoła, Gmina i Kościół. Strażacy wielokrotnie dawali powody dojrzałości społecznej, dowody pracowitości. Nie było we wsi takiej inwestycji, gdzie nie pracowali by w czynie społecznym. Można podać wiele przykładów. Jednostka uczestniczyła tradycyjnie w imprezach pierwszomajowych, dożynkowych jak również kościelnych. Zapisała wielką i piękną kartę w dziejach wsi Mazury.

 

W Trzeciej Rzeczypospolitej

 

          Po burzliwych latach 80-tych, w których to nastąpił pewien zastój w działalności społecznej, na początku lat 90-tych Straż przystąpiła do nadrabiania zaległości. W 1994 roku uregulowano ostateczne sprawy własnościowe działek pod remizą. To pozwoliło na wykonanie - wymiany zniszczonego stropodachu remizy, oraz remontu kapitalnego pomieszczeń. Do ładnie odrestaurowanego budynku straż otrzymała w dniu 7 września 1994 roku nowy samochód. Niestety, kupiony z demobilu za niewielkie pieniądze wojskowy "Star 660" nie nadawał się do użytku. Dopiero po gruntownej przeróbce wykonanej przez miejscowego mechanika Czesława Białasa, po uzyskaniu nowego kształtu i koloru został zarejestrowany w dniu 19 czerwca 1997r.

         Naczelnik Marcin Chorzępa. Rok 1996

          13 stycznia 1996 roku na walnym zebraniu został wybrany Zarząd w składzie: Prezes Roman Czułyt, naczelnik Krzysztof Gut, sekretarz Jan Kupiec, skarbnik Józef Wielgosz, gospodarz Stanisław Beskur. Nowy Zarząd zabrał się energicznie do pracy. Dzięki dobrej współpracy z radnymi Rady Gminnej i Radą Sołecką pojawiły się pierwsze efekty: Pozy- skanie nieużywanego, zaniedbanego magazynu GS “SCh” i adaptowanie go na salę taneczną, wyremontowanie samochodu strażackiego, wykonanie sztandaru dla mazurskiej OSP, zaprowadzenie “Kroniki Strażackiej”, zorganizowanie uroczystości jubileuszowej 75-lecia, w dniu 6 lipca 1997 r. Podczas tej uroczystości nadany został i poświęcony sztandar jednostki z wizerunkiem św. Floriana a Prezydium Zarządu Głównego OSP RP w Warszawie odznaczyło mazurską jednostkę Złotym Medalem „Za Zasługi Dla Pożarnictwa”. Także zasłużony naczelnik Marcin Chorzępa doczekał się najwyższego odznaczenia strażackiego. Jubileusz był też okazją do wydania gazety okolicznościowej „Łan Mazurski”, poświęconej w całości historii oraz teraźniejszości OSP w Mazurach.

Następca Chorzępy, naczelnik Henryk Bembenek cieszył się dobrą opinią.

Miał piękny strażacki pogrzeb.

Strażacy jednostek OSP z Mazurów i Korczowisk w roku 1997.

W środku nowy proboszcz ks. Wiesław Dopart. Po prawej były naczelnik M. Chorzępa, po lewej redaktor „Łanu Mazurskiego” B. Popek.

          Po jubileuszu mazurscy strażacy „nie siedli na laurach”. Wręcz przeciwnie. Szybko zabrali się do dalszej intensywnej pracy. Już w następnym roku wymurowali i oddali do użytku budynek stanowiący połączenie w jedną całość remizy i byłego magazynu GS. W ten sposób mazurski Dom Strażaka stał się olbrzymim obiektem, posiadającym nie tylko garaż na samochód i magazyn na sprzęt gaśniczy, ale też dwie duże sale, kuchnię, chłodnię, ubikacje i inne pomieszczenia. Wkrótce stanęła tuż obok zadaszona podłoga taneczna. Obiekt zaczął być wykorzystywany przez mieszkańców wioski na dom weselny, miejsce zebrań wiejskich oraz imprez masowych. I tak jest do tej pory.

Mazurska OSP na Mszy św. odprawianej w intencji strażaków, zmarłych i żyjących, w dniu swojego Patrona. 4 maja 2012

          Wkrótce po przybyciu do Mazurów księdza Wiesława Doparta działacze strażaccy, na czele z Janem Adamczykiem, rozpoczęli wspólnie z księdzem tworzenie na bazie OSP nowej, jakby „bliźniaczej” formacji - Straży Grobowej. Z czasem owa Straż, zwana na Podkarpaciu „Turkami”, została wyposażona w halabardy, szablę, mosiężne ozdobne hełmy, bęben i werble. Ciemno granatowe strażackie mundury zostały ozdobione kolorowymi obszyciami i szarfami. Mazurska Straż Grobowa została dobrze przyjęta przez parafian. Ludziom podoba się jej uczestnictwo w obrzędach Triduum Paschalnego a już szczególnie pokaz musztry paradnej, organizowany co roku po Mszy rezurekcyjnej. Gromadzi on coraz większe tłumy widzów. Mazurscy strażacy biorą czynny udział w podkarpackich i ogólnopolskich Paradach Straży Grobowych, organizowanych w Grodzisku Dolnym i innych miejscowościach. Trzeba przy- znać, że nie prezentują się gorzej od innych.

         W lecie 2009 roku jednostka pozyskała drugi samochód strażacki – „Wolksvagen Transporter”. Przekazany przez Komendę Wojewódzką Policji używany samochód wymagał jednak sporego nakładu pracy i środków. Po wyremontowaniu go przez mechanika Pawła Białasa i zaadaptowaniu do celów strażackich jest używany podczas akcji gaśniczych, powodziowych oraz podczas wyjazdów reprezentacyjnych strażaków z pocztem sztandarowym. Należy zaznaczyć, że obecnie strażacy ochotnicy coraz częściej walczą również z zagrożeniem powodziowym.

Prezes Czesław Białas czyta nazwiska strażaków spoczywających na mazurskim cmentarzu. 4 maja 2012

 

         Mazurska Straż Pożarna zapisała wiele pięknych kart w swojej 90 - letniej historii. Znacznie więcej niż zawiera niniejsza publikacja. Z uwagi na określoną, niewielką ilość miejsca nie sposób tu o wszystkim napisać. Niech więc cennym uzupełnieniem niniejszego opracowania będą odrębne artykuły o Drużynie Żeńskiej i o Straży Grobowej – napisane przez osoby mocno związane z mazurską Strażą, oraz zamieszczone na końcu foldera Kalendarium.

 

W roku jubileuszu 90-lecia

 

          Nie może jednak zabraknąć miejsca dla wymienienia Strażaków – ludzi którzy w OSP są najważniejsi. Ludzi, którzy chętnie i bezinteresownie podjęli się obowiązku walczenia z pożarami budynków, lasów i traw, walczenia z powodzią oraz pracowania społecznie, niekiedy bardzo ofiarnie, na rzecz swojej wioski. I tak, Zarząd OSP w Mazurach w roku jubileuszu 90 – lecia przedstawia się następująco: Prezes – Czesław Białas, wiceprezes – Jan Adamczyk, wiceprezes naczelnik - Jan Olszowy, naczelnik – Krzysztof Ozga, gospo- darz skarbnik – Henryk Makusak, sekretarz kronikarz – Danuta Sobuś, członek zarządu – Lukasz Mikołajczyk.

          Strażakami OSP w Mazurach w 2012 roku są: Jan Adamczyk nr domu 58 – obecny sołtys, Bartłomiej Beskur 46, Stanisław Beskur 46, Czesław Białas 49 – obecny prezes, Krzysztof Białas 132 a, Paweł Białas 49, Lukasz Czułyt 92, Roman Czułyt 92 – były prezes, Marcin Dec 154, Michał Dec 70, Paweł Dec 154, Piotr Dec 158, Tadeusz Dec 70, Józef Dul 53, Czesław Dutko, Józef Fila 21 a – były prezes, Krzysztof Gut 54 – były naczelnik, Maciej Jurek 107, Krzysztof Kaczor 180, Stanisław Kołodziej 110, Ludwik Korzenny 114 – były sołtys, Jan Kupiec 159 a – były naczelnik, Zbigniew Kupiec 147, Andrzej Kwiecień 102, Henryk Makusak 65, Rafał Makusak  65, Bogdan Matuła 108, Adam Mikołajczyk 78, Franciszek Mikołajczyk 103, Jan Mikołajczyk 78 – były naczelnik, Lukasz Mikołajczyk 10, Bog- dan Mul 171 – obecny radny, Jan Olszowy 20, Krzysztof Olszowy, Michał Olszowy 192, Tomasz Olszowy 20, Krzysztof Ozga 195 – obecny naczelnik, Franciszek Partyka 60, Jan Popek 136, Marek Ptak, Stanisław Rosół 30, Józef Sikora 82, Marcin Sikora 85, Mariusz Sikora 32, Grzegorz Sito 123, Marian Sito 27, Mirosław Smolak 125, Szymon Sobuś 134 a, Andrzej Son- dej 164, Franciszek Sondej 16, Kazimierz Sondej 48, Władysław Sondej 13, Władysław Sondej 51 – były naczelnik, Danuta Sobuś 134 a, Stanisław Stępień 134, Paweł Szymanek 159, Józef Wielgosz 93, Andrzej Zimny 116. Ogólnie rzecz biorąc, w dniu jubileuszu jednostka OSP w Mazurach liczy 60 członków, w tym 58 mężczyzn i 2 kobiety. Jest też 8 członków wspierających. Wymienieni Strażacy dysponują następującym sprzętem przeciw pożarowym: Samochód bojowy ciężki „Star 660”, samochód lekki „Wolksvagen Transporter”, motopompa „Polonia” M – 8, węże W 75 – 19 odcinków (380 m), węże W 52 – 16 odcinków (320 m), węże ssawne – 2 sztuki, syrena elek- tryczna na budynku, syrena przenośna, radiostacja samochodowa, ubrania spe- cjalne, ochronne – 4 szt, rękawice specjalne – 10 par, ubrania koszarowe – 8 szt, pasy bojowe – 10 szt, hełmy strażackie bojowe (czerwone) – 6 szt, buty strażackie bojowe (gumowe) – 6 par, buty oficerki koszarowe – 8 par. Oprócz tego strażacy mają również do dyspozycji drobne sprzęty gaśnicze, jak np. tłumnice, łopaty, grabie, bosaki.

Strażacy OSP z Mazurów i Korczowisk w dniu święta swojego Patrona, w 2012 roku.

W pierwszym rzędzie, od lewej: były naczelnik Władysław Sondej, obecny prezes Czesław Białas, były prezes Józef Fila, ks. kan. Wiesław Dopart, starszy wiekiem strażak Michał Olszowy.

 

          Mazurska OSP posiada następujące obiekty: Budynek Domu Strażaka, który składa się z pomieszczeń takich jak – garaż na samochód bojowy i sprzęt bojowy, dwie dużej wielkości sale, zaplecze gastronomiczne w tym kuchnia, chłodnia i magazyn, zaplecze sanitarne w tym cztery WC i szatnia, pomieszczenie dla KGW. Dwa garaże wynajęte przy Ośrodku Zdrowia. Podłoga taneczna z zadaszeniem i podestem dla orkiestry (13 x 10 m). Plac ogrodzony o powierzchni około 20 arów.

Obecny Dom Strażaka w Mazurach to olbrzymi, wielopomieszczeniowy i wielofunkcyjny obiekt. Dzięki ogromnemu wkładowi pracy społecznej strażaków służy wszystkim mieszkańcom wioski.

          W ciągu minionych kilkudziesięciu lat zmieniła się wieś Mazury pod każ- dym względem. Zmieniła się infrastruktura wsi, ludzie, budownictwo i stopień zagrożenia pożarowego. Drewniane budynki z dużymi słomianymi dachami ustąpiły miejsca murowanym z cegły, bloczków ceramicznych. Dachy, niektóre owszem duże, ale kryte są blachą, coraz rzadziej dachówką. Zamiast płytkich wysychających studzienek jest wodociąg i hydranty. Są drogi o twardym pod- łożu, którymi ciężkie samochody strażackie z Raniżowa, Sokołowa i Kolbuszowej mogą dojechać w każdy zakątek wsi. Pożarów jest coraz mniej. Z tych i innych powodów znaczenie OSP, jako jednostki do walki z ogniem zmalało. Trudno go nawet porównywać z tym sprzed 90 lat. Mazurska straż pożarna jednak istnieje i ma się dobrze. Nadal prężnie działa. Nadal jest potrzebna. Walczy głównie z pożarami traw i lasów. Jest obecnie pierwszo planową organizacją we wsi, która ciągle działa, ciągle coś robi, coś organizuje, coś buduje. Robi to dla ludzi tej wioski. Słowem - nadal służy bliźniemu. Niech więc żyje, co najmniej dwieście lat!

Benedykt Popek

 

 

 

 

Straż Pożarna

Utworzono dnia 03.02.2016, 20:17

Zegar

Kalendarium

Kwiecień 2024
Pon Wt Śr Czw Pt Sb Nie
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 1 2 3 4 5

Bannery boczne

 

Imieniny

POGODA W MAZURACH