Starszy Sierżant Sztabowy JÓZEF MAJCHER
wspomnienie siostry Józefa - Pani Zofi Majcher Koszela
"Józef Majcher urodził się 10 lutego 1931 r. w Mazurach, jako trzecie dziecko Agnieszki i Andrzeja. Ochrzczony został w kościele parafialnym w Raniżowie. Do szkoły podstawowej uczęszczał w Mazurach. Po ukończeniu siódmej klasy pobierał naukę zawodu u szewca p. Tomasza Małka, który wraz z rodziną mieszkał w domu, w pobliżu posesji p. Żarkowskich. Dzisiaj po tej zabudowie nie ma śladu, gdyż p. Małek po śmierci żony śp. Karoliny wyjechał na Pomorze. Z tego pobytu mojego Brata u szewca pamiętam buciki nowe, błyszczące, które zobaczyłam rano, stojące pod moim łóżkiem, przez Niego zrobione. Co za radość! Jaka niespodzianka! W naszym domu rodzinnym pozostał po Bracie zydel szewski, taki stołek z wklęśniętym siedzeniem. Dobrze było na nim siedzieć i np. obierać ziemniaki.
W czasie młodzieńczym mój Brat przyjaźnił się ze Śp. Kapitanem WP. Józkiem Sikorą. Byli to nierozłączni koledzy. Zapewne zamiłowanie do munduru młodzi chłopcy wynieśli z domu rodzinnego. Przypomnę najbliższy sąsiad ojciec Józefa Sikory był instruktorem w formacji militarnej „Strzelec”. Natomiast ojciec Józefa Majchra był bardzo aktywnym członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Mazurach. Rozmawiali ze sobą wymawiając wyrazy od tyłu np. dom – mod lub okno – onko. Naprawdę robili to wyśmienicie. Nieraz było z tego powodu bardzo dużo śmiechu, zaśmiewaliśmy się z Nich do łez.
Naukę zawodu przerwał pobyt w Junakach. Brat brał udział w budowie Nowej Huty. Następnie przyszedł pobór do wojska. Jako rekrut odbywał służbę wojskową w Jednostce Reprezentacyjnej Wojska Polskiego. Po przysiędze został przydzielony do jednostki Saperów w Pułtusku. Ukończywszy 3 lata służby zasadniczej, został żołnierzem zawodowym. Przydzielono go do jednostki mundurowej, przy wojskowym szpitalu w Namysłowie koło Opola. Tam poznał swoją przyszłą żonę, pielęgniarkę. Ślub wzięli cywilny, a następnie bardzo skromny – kościelny. Był to wtedy najcięższy okres komunizmu w Polsce. Po likwidacji jednostki został przeniesiony do takiej samej w Nysie. Tu pozostał z rodziną aż do śmierci. Zmarł 3 maja 1997 r. po długiej i nieuleczalnej chorobie. Pochowany został na cmentarzu w Nysie. W wojsku przepracował 30 lat, przechodził przez różne hierarchie wojskowe aż do stopnia starszego sierżanta sztabowego. Otrzymał wiele odznaczeń i medali, ale najważniejszy dla Niego to medal za wychowanie synów – żołnierzy dla Ojczyzny. Trzej Jego synowie odbyli służbę wojskową.
Brat bardzo często odwiedzał dom rodzinny. Podczas jednego z pobytów, opowiedział mi o mordzie polskich oficerów w Katyniu. Była to wówczas bardzo wielka tajemnica; nikomu nie mogłam tego powtórzyć. Zawsze w czasie pobytu w Mazurach odwiedzał dom p. Sikorów. Długie rozmowy prowadził z p. Stasią. Interesował się życiem swoich kolegów z lat młodzieńczych. Bardzo kochał zwierzęta. W czasie pobytu w wojsku, a także na emeryturze, przy jednostce wojskowej hodował króliki i kury i w ten sposób ratował budżet domowy. Przydała się również nauka zawodu. Wtedy, gdy chłopcy byli mali naprawiał im buty. W przedpokoju miał kącik z przyborami szewskimi. Po godzinach pracy wracał do swojego wyuczonego zawodu. Chętnie z usług korzystali i sąsiedzi. Wzorem dla Niego był Nasz Ojciec. Zamiłowanie do wojska odziedziczył po Nim. Ojciec jako 19 – latek walczył w Brygadach Piłsudskiego 1920 r. przeciw nawałnicy bolszewickiej. W czasie walki o wolną Polskę został ranny w prawy łokieć. Wskutek tego nigdy ręki nie zginał."