Rajd Motocyklowy Pamięci Żołnierzy Ofiar Katastrofy 2010. Śladami Generała Bronisława Kwiatkowskiego 19.08.2023.
Artykuł Benedykta Popka, który ukazał się w ostatnim nr Przeglądu Kolbuszowskiego.
- Jeśli chcesz być dobrym dowódcą spraw, żeby wojsko szło za tobą, a nie pędź je przed sobą. Ta stara rzymska maksyma wojskowa nie straciła na swej aktualności. Można ją stosować również w obecnych czasach, żeby rozpoznać dobrego dowódcę.
Rajd śladami generała
Generał Bronisław Kwiatkowski sprawiał, że wojsko szło za nim. Choćby w ogień. Jako dowódca różnych jednostek był bardzo lubiany przez żołnierzy. Wysoko ceniony przez zwierzchników. Szanowany przez cywilów. Tak samo było podczas powierzonych mu misji zagranicznych. Po ponad dziesięciu latach od tragicznej śmierci żołnierze, którzy mieli z nim kontakt wspominają go bardzo pozytywnie. Ale nie tylko wspominają. Czczą jego pamięć. Wszędzie tam, gdzie służył. Również tam gdzie się urodził, czyli we wsi Mazury w powiecie kolbuszowskim. Obecnie tamtejsza Szkoła Podstawowa nosi jego imię. Jest Izba Pamięci generała-patrona szkoły, takie swego rodzaju muzeum, sztandar oraz pomnik. Dla wielu mieszkańców wioski był nie tylko wybitnym rodakiem, ale też bohaterem narodowym, który poległ jako żołnierz w zamachu nad lotniskiem w Smoleńsku. W Rosji, rządzonej przez Putina. Tego samego, który najechał i zmasakrował Czeczenię, Gruzję oraz wielu demokratycznych przeciwników w swym kraju. A obecnie masakruje Ukraińców i równa z ziemią ich kraj.
Od czterech lat motocykliści związani z wojskiem organizują „Rajd Pamięci Żołnierzy Ofiar Katastrofy 2010”. Za każdym razem poświęcany jest innej osobie. Ten, który odbywał się w dniach 11-20 sierpnia tego roku podążał śladami gen. Bronisława Kwiatkowskiego. A więc trasą: Warszawa – Ossów – Bydgoszcz – Żagań – Wrocław – Kraków – Krasiczyn – Mazury – Warszawa.
Mazury były etapem przedostatnim. Bardzo ważnym. Tam o Kwiatkowskim pamiętają najbardziej. Istnieje jeszcze jego dom rodzinny, choć już nieco zmieniony. Podwórko po którym biegał jako dziecko, droga którą chodził do szkoły i kościoła, pole w którym pomagał rodzicom w pracach rolnych. Żyją jego sąsiedzi, koledzy, znajomi z okresu dzieciństwa i dorastania. Nie tak dawno zmarł ojciec chrzestny Władysław Suski. Na miejscowym cmentarzu znajduje się grób jego ukochanej mamy, która odeszła zbyt wcześnie. Co roku organizowane jest uroczyście święto patrona szkoły. Uczestniczą w nim nie tylko uczniowie i nauczyciele, rodzice, ale też różne władze i goście. Nad tym, żeby wypadły jak najlepiej czuwa pani dyrektor szkoły Renata Zawartka.
W sobotę po południu 19 sierpnia b.r. w Mazurach rozległ się warkot motocykli. Głośny, jakby kolumny czołgów. Na dużych pięknych pojazdach, których naliczono ponad 60, przyjechali byli koledzy, współpracownicy, podwładni i znajomi generała Kwiatkowskiego. Mieli na sobie okolicznościowe koszulki z logo rajdu. Uśmiechnięci i zaciekawieni co to za wieś te Mazury. Na parkingu przed kościołem i szkołą czekała na nich pani Krystyna Kwiatkowska z córką Kamilą, wnuczkami Hanią i Niną oraz zięciem. Rajdowców oczekiwała też pani dyrektor Renata Zawartka, nauczyciele, uczniowie, rodzice, pani sołtys i radna powiatowa Maria Zawada, radni gminy Anna Puzio i Andrzej Sondej, sekretarz gminy Marek Margański. No i ważni goście z Kolbuszowej – starosta powiatu Józef Kardyś oraz zastępca burmistrza miasta Marek Gil. Obaj należeli do kolegów generała. Nie zabrakło też pań z Koła Gospodyń Wiejskich, którym przewodniczy Renata Śliż, strażaków OSP z prezesem Czesławem Białasem i naczelnikiem Rafałem Makusakiem, jak też i małych strażaków z Dziecięcej Drużyny Pożarniczej - uczniów miejscowej szkoły i przedszkola. Także Mazurskiej Orkiestry Dętej z założycielem i opiekunem b. sołtysem Janem Adamczykiem i dyrygentem Bronisławem Niezgodą z Kolbuszowej.
Główna część uroczystości odbyła się przy pomniku-popiersiu generała, obok którego wartę honorową pełnili podhalańczycy z Rzeszowa. Tam pani dyrektor powitała wszystkich obecnych. Szczególnie ciepło i serdecznie panią Kwiatkowską z rodziną oraz rajdowców. Uczniowie ósmej klasy Maksymilian Tyburczy i Julia Wilk przedstawili życiorys swego patrona oraz wyrecytowali o nim ładny wiersz. Następnie głos zabrał komandor rajdu płk Adam Bera, oficer Sztabu Generalnego WP w Warszawie (ur. w Nisku, jego mama pochodziła z pobliskiej Widełki). Mówił o edukacyjno-patriotycznych, wychowawczych celach rajdu. Wyraził zadowolenie z dbałości o mocną pamięć o generale, zarówno w szkole, jak i u mieszkańców tej niewielkiej wioski. Po modlitwie okolicznościowej proboszcza parafii Mazury ks. Czesława Rzeszuta, nastąpiło składanie wiązanek kwiatów i zniczy. Składały je kolejno delegacje wojskowych rajdowców, przedstawiciele najbliższej rodziny generała oraz samorządowców - starosta J. Kardyś, zast. burmistrza M. Gil i radna pow. sołtyska M. Zawada. Przy tej okazji zabrał głos jeszcze pan starosta, który w swym płomiennym wystąpieniu podjął m.in. temat szacunku do żołnierza i munduru polskiego. W ostatnich latach deprecjonowanych przez różnych aktywistów lewicowo-liberalnych. Była też okazja do zrobienia wspólnego zdjęcia pamiątkowego.
Do dodatkowych atrakcji należało zwiedzanie Izby Pamięci generała, dostępnej w budynku szkoły. Przy tej okazji oficerowie wręczyli pani dyrektor ryngraf oficjalny Sztabu Generalnego Wojska Polskiego oraz inne pamiątki. Duże zainteresowanie obecnych wzbudził pokaz sprawności gaśniczej w wykonaniu oddziału Dziecięcej Drużyny Pożarniczej, działającej przy miejscowej jednostce OSP. Mali, kilkuletni strażacy zademonstrowali usunięcie gniazda szerszeni z konarów drzewa a następnie gaszenie pożaru domku, w którym zagrożone było życie misia… pluszowego. Użyli do tego własnego, prawdziwego mini samochodu strażackiego z motopompą. Wyposażonego, jak zażartował prezes – lepiej niż używany przez jednostkę duży samochód bojowo-gaśniczy. Akcja przebiegła bardzo sprawnie. Pożar został ugaszony, miś uratowany. Za ten występ mali strażacy, pod opieką prezesa Cz. Białasa, naczelnika R. Makusaka i sekretarza B. Mula, otrzymali długie brawa licznej publiczności.
Następne atrakcje dla rajdowców czekały na placu przed Domem Strażaka. Pierwszą była sikawka konna wahadłowa, replika pierwszego sprzętu gaśniczego mazurskiej OSP z 1924 r. Można było jej używać do woli i zraszać się wodą w ten upalny dzień. Nie oszczędzono nawet autora niniejszych słów. Powodzeniem cieszyło się też zwiedzanie Mazurskiej Izby Regionalnej, po której oprowadzała działaczka Zespołu Obrzędowego „Mazurzanie” Renata Śliż. Także strażacy zapraszali do obejrzenia swoich pamiątek eksponowanych we własnej Sali tradycji. Zwiedzający byli zaskoczeni szacunkiem mieszkańców wioski do pamiątek po przodkach.
Ostatnim punktem programu był smaczny obiad dla gości, ufundowany przez panią generałową. Obsługą niecodziennych gości zajęły się panie z KGW. W strojach regionalnych, które także wzbudzały zainteresowanie osób z innych regionów kraju. Czas obiadu wykorzystano również do wspomnień o generale Kwiatkowskim, jak też do podziękowań wszystkim tym, którzy zaskoczyli rajdowców tak wielką mazurską, staropolską gościnnością.
Benedykt Popek